Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


Leszek Kołakowski

Leszek Kołakowski Martin Heidegger, jeden z najbardziej znaczących filozofów XX wieku, rozpoczynając w 1921 roku wykłady o Arystotelesie, na pierwszym z nich powiedział, że o życiu greckiego myśliciela powinniśmy wiedzieć tylko to - i tylko to powinno nas interesować - że żył, tworzył i umarł. Całą uwagę skupiamy bowiem na tym co pisał, a reszta to tylko daty.

17 lipca br. zmarł profesor Leszek Kołakowski , „mistrz” jak lubił być nazywanym, i jak słusznie go nazywano. Żył 82 lata, w czasie których tworzył, a to co pisał miało w zwyczaju odbijać się głośnym echem. Zastosujmy uwagę Heideggera i pomińmy daty, skupiając uwagę na dziełach, jakie wyszły spod pióra mistrza.

Jest jeszcze jeden powód aby bardziej niż nad przynależnością młodego Kołakowskiego do partii komunistycznej, pochylić się w skupieniu nad stronicami jego książek, a powód ten tkwi w cytacie - Imre Kertesz powiedział kiedyś:

Jesteśmy ostatni. Wypytujcie nas.

Wydaje mi się, że właśnie na przykładzie osoby Leszka Kołakowskiego, możemy w pełni zrozumieć jaki sens niosą ze sobą powyższe słowa otoczone cudzysłowem, bo nikt inny bardziej nie zasłużył na to - trącące trochę apokaliptycznym tonem - określenie „ostatni”.

Profesor Kołakowski jest owym „ostatnim” nie dlatego, że podaje nam na załotej tacy zestaw gotowych odpowiedzi na pytania dotyczące spraw najważniejszych, absolutnych, ostatecznych. Jest nim, gdyż sam nieustannie, na każdym kroku nie robił nic innego, jak zadawanie pytań, na które nie sposób odpowiedzieć w prosty i jednoznaczny sposób, a które były – nie bójmy się używać banalnych wyrażeń – tymi najważniejszymi, dotykającymi najgłębszej istoty naszej egzystencji, tajemnicy ludzkiego bytu, tajemnicy, która nie ważne z jak wielu stron będzie oświetlana, nigdy nie ukaże się nam w pełnym blasku; pytamy go nie po to aby otrzymać odpowied?, ale po to, aby nauczyć się pytać, pytać tak aby wolno drobnymi krokami zbliżać się do odpowiedzi, lecz - nie oszukujmy się – odpowiedzi, która nigdy nie będzie nam dostępna (ale to jej niedostepnosć i niemożliwość, jest właśnie tym co stanowi o jej wartości). Jak sam Kołakowski napisał w przedmowie do swojego ostatniego dzieła "Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania ", które trafia do nas teraz kiedy go już nie ma

„Jak we wszystkim prawie com pisał w ostatnich latach kilkudziesięciu, nie potrafię w sprawach najważniejszych dotrzeć do konkluzji ostatecznych i ciągle potykam się o kłopoty, które trzeba wyminąć niezręcznym i uciekinierskim powiedzeniem „z jednej strony…, ale z drugiej strony…”. Być może jest to przypadłość czy raczej ułomność umysłu autora, być może jednak - znów sobie pochlebiam - przypadłość bytu. Tak kończę”.

Na pytanie Jacka Żakowskiego „Jak żyć, panie profesorze?”, profesor odpowiedział:

”Ja nie wiem... Ja naprawdę nie wiem. Rozumiem, że potrzebujemy nauczycieli życia... Rozumiem, że wciąż sobie stawiamy pytanie, jak żyć?... Rozumiem, że chcielibyśmy mieć niezawodnych mistrzów... Ale nie jest pewne, czy są tacy mistrzowie, nie jest pewne, że oni muszą mieć rację, i nie jest pewne, że powinniśmy ich słuchać. Nawet dobre rady bardzo dobrego mistrza nie muszą pasować do mnie i mojego życia. Bo każdy inaczej sobie życie układa. I nie musimy się z tego tłumaczyć.”

Leszek Kołakowski był mistrzem, gdyż nigdy nie rościł sobie pretensji do posiadania jedynej słusznej i prawdziwej wiedzy dotyczącej kwestii - „jak żyć”, lecz dlatego, że pokazywał nam jak powinnismy o to pytać, aby każdorazowo było to nasze własne pytanie, a nie kogoś innego.

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech