Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


Ernest Hamingway

Ernest Hamingway 21 lipca tego roku, minęła 110 rocznic urodzin pisarza. Cofnijmy się  więc pamiecią nieznacznie w czasie, o kilka - a dokładniej - kilkadziesiąt lat wstecz.
 
W 1954 roku, podczas ceremonii wręczania Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, której  laureatem był Ernest Hamingway, wyróżniony za swoje dłuższe opowiadanie „Stary człowiek i morze ”, ambasador Stanów Zjednoczonych przeczytał krótkie przemówienie, które na tą okazję przygotował Hemingway.
   
Sam pisarz odmówił udania się do Sztokholmu po osobisty odbiór nagrody, tłumacząc się złym stanem zdrowia. I mimo że w istocie tak było, to jednak prawda odmowy stawienia się osobiście leżała zupełnie gdzie indziej, a mianowicie w panicznym lęku, jaki obezwładniał pisarza w obliczu publicznych wystąpień oraz skrajna wręcz nieśmiałość w sytuacjach oficjalnych. Echo tej postawy unosi się we wspomnianym przemówieniu, do którego należy teraz wrócić.
 
W tej głębokiej i wzruszającej refleksji nad losem i życiem pisarza - kogoś, kto skazany na ciasny pokój swej samotności, każdego dnia stawia czoło pustej bieli kartki papieru, możemy wyczytać najprawdziwszą i jednocześnie najsmutniejszą prawdę o byciu pisarzem:

„Pisanie w najlepszej swojej postaci jest życiem samotnym. Organizacje pisarzy łagodzą samotność pisarza, ale wątpię, czy doskonalą jego pisarstwo. Jego autorytet publiczny wzrasta, kiedy odrzuca swoją samotność, lecz jego praca niejednokrotnie na tym cierpi. Albowiem pracę swoją wykonuje sam jeden i jeśli jest dostatecznie dobrym pisarzem, musi co dzień stawać w obliczu wieczności albo jej braku. Dla prawdziwego pisarza każda książka powinna być nowym początkiem, jeszcze jedną próbą osiągnięcia czegoś, co jest nieosiągalne. Zawsze powinien próbować czegoś, co nie zostało nigdy dokonane lub czego inni próbowali bez powodzenia. Wtedy, jeśli ma duże szczęście, czasem mu się powiedzie. Jakież proste byłoby tworzenie literatury, gdyby wystarczyło tylko napisać inaczej to, co już zostało dobrze napisane. Właśnie dlatego, że mieliśmy takich wielkich pisarzy w przeszłości, pisarz musi zdążać daleko poza punkt, do którego może dojść, tam, gdzie nikt nie potrafi mu pomóc.”
 
Na początku 1961 roku, Hemingway w rozmowie ze swoim biografem, Aaronem Edwardem Hotchenerem wspomniał o tym, że myśli o samobójstwie. Ten człowiek, który wykazał się heroiczną postawą zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej wojny światowej; którego dewiza życiowa brzmiała „Należy dobrze walczyć, nawet w przegranej sprawie”, której najwymowniejsze ucieleśnienie znale?ć można w opowiadaniu „Niepokonany”.
 
We wspomnianej rozmowie pisarz wypowiedział słowa, będące bodajże najlogiczniejszą konsekwencją całego jego życia:
 
„Jeśli nie mogę żyć tak, jak bym chciał, istnienie jest niemożliwe, rozumiesz? Tak właśnie zawsze żyłem i powinienem żyć... albo nie żyć”.
 
Czy to dlatego, że chciał pokazać, że to on decyduje całkowicie o swoim życiu i jego kresie; czy dlatego, że osiągnął taki moment twórczy, w którym przyszłość, jaka się przed nim rozciągała, była przyszłością, w której nie czekały już na niego żadne książki do napisania (10 lat odzielało jego przedostatnią książkę, monumentalne wręcz dzieło,"Komu bije dzwon", od jego ostatniej powieści "Za rzekę, w cień drzew", 10 lat kryzysu twórczego); czy też może z powodu choroby afektywnej dwubiegunowej potocznie znanej psychozą maniakalno-depresyjną, na którą cierpiał, czy też może dlatego, że...
 
* Można tłumaczyć to na wiele sposobów, co jednak nie zmienia faktu, że rano 2 lipca 1961 roku, Ernest Hemingway wstał z łóżka i nie budząc swojej żony, zszedł na dół po schodach, załadował sztucer marki Richardson i, siedząc na krześle pośrodku holu, starannie wymierzył sobie w głowę i nacisnął spust.
 
* Prezentowane zdjęcia pochodzą z prywatnego albumu, od osoby, której rodzice, przypadkiem, podczas rejsu pomiędzy kontynentami na wodach oceanu Atlantyckiego, mieli sposobność:  spotkać, wymienić uprzejmości, porozmawiać i ostatecznie zaprzyja?nić się z tym niezwykłym pisarzem. Zwykle zdjęcia z wakacji, a przez osobę Hemingway'a, jakże niezwykłego  wydarzenia zdjęcia te pozostają śladem. 

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech