12 II 1809 urodził się Karol Darwin
W siedemnastym wieku, Holender, Bernard de Mandeville, napisał głośną, komentowaną, krytykowaną, wyklinaną, napiętnowaną, „Bajkę o pszczołach”, niosącą przesłanie, o grzechu, który jest motorem dobrobytu (postępu): zachłanność, próżność i zazdrość - wady jednostki niosą korzyść ogółowi.
To, co Mandeville wyraził w dostępnym mu języku ówczesnej moralności i etyki, i w alegorycznym, bajkowym kostiumie, w połowie XIX wieku, uzyskało swoją naukową wykładnię. Jej autorem był Karol Darwin, a areną, na której ją zaprezentował, książka "O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o przetrwaniu doskonalszych ras w walce o byt”.
Dziś ewolucjonizm, idea, którą Darwin rozwijał bez pompy, informował o niej ostrożnie, i jakby świadomy wybuchowego ładunku, który był w niej wtedy zawarty, wkracza śmiało do takich dziedzin jak psychologia, socjologia, ekonomia, informatyka, nawet kosmologia.
Choć i dziś zdarzają się głosy, że „teoria ewolucji to kłamstwo! To ludna koncepcja niewierzącego starszego pana, który tak widział świat”, to świat naukowy wątpliwości pozbył się dawno i dzisiejszy jego dynamiczny i ekspansywny rozwój byłby bez tej teorii niemożliwy.
Zaklęcie pewnej damy, która miała możliwość zapoznania się z dziełem Darwina; "Módlmy się, żeby to nie była prawda, ale jeśli to jest prawda, prośmy Pana, żeby się nie rozniosło”, nie poskutkowało – t o się rozniosło, t e g o nie da się uniknąć, bez tego nie da się pomyśleć człowieka.
Darwin pisał o tym w swoim dziele:
„Obserwując przyrodę, powinniśmy zawsze zachować w pamięci (..) i nie zapominać nigdy o tym, że każda jednostka organiczna, współzawodnicząc z innymi dąży niejako do tego, by zwiększyć swoją liczebność, że każda z nich w pewnym okresie życia utrzymuje się dzięki walce oraz że w każdym pokoleniu lub co pewien czas stare i młode osobniki wystawione są nieuchronnie na zniszczenie”
Siedemnastowieczny Holender w „Bajce o pszczołach" opisał mechanizm doboru naturalnego, „wadami” określił naturalną i uniwersalną sprężynę powodującą wzrost i rozwój groszku, lipy, muszki, zółwia, lwa, człowieka, społeczeństwa, a może nawet gwiazd. Wiedzę o tym mechanizmie, w innym już, suchym, naukowym języku upublicznił w dziele „O powstawaniu gatunków...” Darwin, ku znacznie większemu, rzecz jasna, „zgorszeniu„ niż to miało miejsce w przypadku Holendra.
Ale czy współcześni Darwina mogli się nie gorszyć? Usuwał im przecież spod nóg stały i pewny światopoglądowy grunt, i proponował coś, na czym żadną miarą nie można było ustać – człowiek przestaje być koroną stworzenia, nauczyć się trzeba wyobrażać go sobie nie jako najdoskonalsze ze stworzeń, ale jako jedno z ogniw łańcucha, którego końca nikt nie zna, i wreszcie trzeba zdobyć się na odwagę spojrzenia na moralność jak na pewnego rodzaju przyprawę w życiu, miraż pomagający znieść okrutną prawdę, że „ludzie są szczęśliwi w warunkach, które moralność potępia. Pokój i dobrobyt jednego pokolenia budowane są na niesprawiedliwościach pokoleń wcześniejszych„.
Jakie doświadczenie, jaki impuls, jakie przeżycie stoi za takimi przełomowymi ideami, jak ta Darwina? Twórca teorii ewolucji w autobiografii wskazuje to doświadczenie sam;
„Podróż na Beagle była najdonioślejszym zdarzeniem mojego życia i zdecydowała o całej mojej dalszej karierze. (…)Zawsze uważałem, że przede wszystkim tej podróży zawdzięczam sprawność mego umysłu i wykształcenie. Skłoniła mnie ona do gruntownego zajęcia się rozmaitymi gałęziami nauk przyrodniczych”
Słynna podróż na okręcie Beagle trwała 5 lat. Dziś możemy przeczytać zapis tej podróży w wydanym właśnie obszernym tomie „Podróż na okręcie Beagle”, w którym Darwin opowiedział pobyt na morzach południowych i na kontynencie południowoamerykańskim, i w którym notował :
„Dotychczas żywiej niż cokolwiek innego stoi mi przed oczyma wspaniała roślinność tropikalna. Uczucia wzniosłości, które wzbudziły we mnie wielkie pustynie Patagonii i zalesione góry Ziemi Ognistej pozostawiły w moim umyśle niezatarte wrażenia”.
Z opisu podróży, który po sobie pozostawił, wiadomo, że szczególnie zaprzątało jego uwagę „jałowe pustkowie„ Pustyni Patagońskiej, i że bezskutecznie próbował wyjaśnić powody tej fascynacji.
Być może pewną odpowiedzią mogą być słowa współczesnego podróżnika, Bruce’a Chatwina, który wędrując śladami Darwina, w swojej książce - „W Patagonii”, pisze tak;
„wędrując po pustyni, człowiek odnajduje w sobie pierwotny spokój, (znany także najbardziej prymitywnym dzikusom), będący prawdopodobnie tym samym, co pokój Boży".
Konto klienta
Pomoc
Firma
Copyright by Arsenał 2022
code by Software house Cogitech