Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


6 III 1928 urodził się Gabriel Garcia Marquez

6 III 1928 urodził się Gabriel Garcia Marquez

Był dziennikarzem, został pisarzem. Prawdopodobnie umiejętność opowiadania historii zawdzięcza babce, bo to ona, jak twierdzi przebudziła w nim literackiego geniusza.
Geniusz ten rzadko pisarza opuszczał i wytrawne oko i ucho czytelnika rozpozna go w każdej produkcji mistrza po rytmie prozy, który niesie w sobie jakąś część narkotycznego rytmu język hiszpańskiego, a dzisiejszy bohater naszego kalendarium, Kolumbijczyk, w  tym języku  powołał do życia Macondo, ze „Stu lat samotności", czy miasto na Karaibach, w którym rozgrywa się jedno z najdłużej trwających w literaturze oblężeń kobiecego serca opisane w „Miłości w czasach zarazy".

„Sto lat samotności" okrzyknięto z miejsca  największym wydarzeniem w literaturze hiszpańskojęzycznej od czasów „Don Kichota” i w okrzyku tym nie było ani krzty przesady – Ameryce Łacińskiej książka ta podarowała mitologię, której ta do tej pory nie miała, a wraz z mitologią podarowała coś jeszcze – mianowicie światowy boom  na literaturę iberoamerykańską. „Realizm magiczny" stał się kanonem, przedmiotem uwielbień, naśladowniczych praktyk, zachwytów, przemnogich wcieleń, a przecież Marquezowi, który pisał o Macondo, w którym deszcz pada bez przerwy przez pięć lat, czas nie płynie lecz krąży w koło, przeszłość miesza się z teraźniejszością , ryby pływają w powietrzu, ludzie jedzą ziemię, a księża lewitują, chodziło tylko o „wyciagnięcie konsekwencji z rewolucji, która zgotował literaturze Kafka".

Ameryka Łacińska to nieustanny przedmiot rozmyślań pisarza. Poświęcił mu „Jesień Patriarchy”, „Kronikę zapowiedzianej śmierci”, „Generała w labiryncie” – trudno się dziwić więc, że w tej części globu Gabo (jak się pieszczotliwie określa pisarza) traktuje się jak autorytet moralny i akceptuje wszystkie jego słowa i zachowania z przyjaźnią z dyktatorami Chavezem i Castro włącznie.

Ostatnimi laty pisarz uchyla furtkę do ogrodu pamięci i wyprowadza stamtąd  uroczą „Rzecz o mych  smutnych dziwkach" i zdumiewającą  czystością i pogodą „Miłość w czasach zarazy". W tej ostatniej książce płomień geniuszu, który w poprzedzających ją  powieściach jakby nieco przygasł  znów pali się wysoko; książkę można czytać tak, jak się żyje w Macondo – bez czasu,  krążąc w koło, czyli kończąc i zaczynając od razu od początku, albo  wybierając co smakowitsze kawałki i delektując się nimi;

„Przypomniała mu, że słabeusze nigdy nie wejdą do królestwa miłości, bo jest to królestwo bezlitosne i okrutne, i że kobiety  oddają się wyłącznie mężczyznom o zdecydowanym charakterze, bo tylko tacy dają im poczucie bezpieczeństwa, tak im potrzebne do stawienia czoła przeciwnociom życia".

Mitologiczny Orfeusz rytmem swojej sztuki potrafił okiełznać dzikie bestie, z Marquezem mit się chyba powtarza, kiedy to rytm i mądrość jego prozy zjednują mu twarde serce barona kolumbijskiego kartelu narkotykowego, Pablo Escobara, który prosi pisarza o mediacje z władzami Kolumbii!

Ale wszystko to, to są tylko anegdoty oddalające od jego prozy, najlepiej wziąć książkę do ręki i zacząć czytać;
„świat był jeszcze tak młody, że wiele rzeczy nie miało nazwy i mówiąc o nich, trzeba było wskazywać palcem..." i warto mieć wtedy wakacje, albo urlop, bo ta lektura to może być uwiedzenie bez przebaczenia...

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech