Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


28 V 1999 zmarł Jan Lebenstein

28 V 1999 zmarł Jan Lebenstein

Był malarzem, ilustratorem, artystą, który choć znany w świecie sztuki był człowiekiem osobnym, tajemniczym, poruszającym się własnymi ścieżkami. Przywołuje się czasami w opracowaniach jego twórczości, jego skłonność do odwiedzania podziemi Luwru i wpatrywania się w sztukę starożytnych – odnajdywał w niej ślady fascynujących mitologii, których wątki (zwłaszcza te traktujące człowieka jako istotę półzwierzęcą) rozbudowywał we własnej twórczości. Wspominając postać Lebensteina, oddajemy głos jego przyjacielowi – pisarzowi, Gustawowi Herlingowi Grudzińskiemu, który w największym skrócie, ale skrócie, który ujmuje istotę artysty, przedstawia na kartach „Dziennika pisanego nocą” sylwetkę przyjaciela:

„.Nie przedstawiał, drąż pędzlem: wieczne pogranicze gatunków, istotę świata, istotę przyrody (trochę jak "topielec zieleni" Leśmian ścigający "zieleń samą w sobie"), sąsiedztwo dzikości i tkliwej słodyczy, przemieszanie kobiecości i męskości, zwierzęcości z ludzkością, brutalności z tęsknotą do boskości. W drążeniu pędzlem, nie w gorszym czy lepszym przedstawianiu, tkwi sekret sztuki Janka i tragedia jego sztuki, która z samej swojej istoty nie może marzyć o spełnieniu, o zaspokojeniu. Nigdy. Malarz "maudit," skazany na rozdarcie, obdarzony pełną i ciągła świadomością nie tylko rozdarcia, lecz samotności artysty w dążeniu do widzeń i gorąco upragnionych i równocześnie nieosiągalnych lub osiągalnych tylko przelotnie i ułamkowo. Ci, co malarstwo Lebensteina podziwiają albo co najmniej wysoko cenią, zdają się nie przywiązywać większej wagi do jego twórczości ilustracyjnej, rysunkowej, uważając ją za formę wypełniania okresów jałowych, zastojów malarskich. On sam dawał cos podobnego do zrozumienia, ale w duchu oczekiwał zaprzeczenia. Zawsze mógł liczyć na nie u mnie. Był niezrównanym ilustratorem, rysownikiem. Trafiał szybko w sedno ilustrowanego tekstu, po czym przyprawiał mu skrzydła swoją wyobra?nią. Lecz musiał się do niego zapalić, musiał czuć i myśleć podobnie jak pisarz. Zachwycał się Folwarkiem zwierzęcym Orwella. Zachwycał się słusznie, wiec tę genialną opowieść oprawił w kongenialne ilustracje. Wolno było mówić: Folwark zwierzęcy Orwella i Lebensteina. Miałem szczęście być autorem, którego opowiadania dość często ilustrował od wielu lat. Zawsze z ogromną umiejętnością trafiania w sedno, nie zawsze jednak z chęcią uczestniczenia w ilustrowanym tekście, niemal współautorstwa. Tak było tylko z opowiadaniem Wieża, które go głęboko poruszyło. Gdy dzisiaj patrzę na jego rysunki do Wieży, utwierdzam się w dawnym podejrzeniu, ze Trędowaty z Aosty stał się dla niego czymś więcej niż tematem”.

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech