Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


27 IX 1821 urodził się Henri Amiel

27 IX 1821 urodził się Henri Amiel

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.  

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.  

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.  

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nieskończenie wysoko Józef Czapski.

Amiel w swoim zamierzeniu szedł śladami Montaigne’a. Autor „Prób" w XVI wieku pisze: „Mówię prawdę, chociaż nie tyle, ile chciałbym powiedzieć, ale tyle ile śmiem powiedzieć”. Amiel, trzy wieki  później śmiał powiedzieć znacznie więcej niż Montaigne.

Montaigne pisał o sobie: „Nigdy nikt nie zapuścił się w przedmiot (czyli w opisywanie siebie) głębiej ani tez nie rozebrał wyraźniej jego członków i składników, ani też nie doszedł wierniej i pełniej do celu, jaki założył swojej robocie”, Amiel – tego już o sobie napisać nie może, ale szedł w analizie siebie naprawdę głęboko i bez zabezpieczeń, i bez wątpienia pod wysokim patronatem samego autora „Essaies”: „moje jedyne upodobanie i mój jedyny stały talent to świadomość samego siebie, to obserwacja wewnętrzna”.

Obserwując siebie, poruszenia własnej duszy, i zapisując je, (na przykład w postaci aforyzmu „krajobraz jest stanem duszy"), nie zatrzasnął jednak drzwi do świata zewnętrznego. Był uważnym i wnikliwym obserwatorem tego, co działo  się wokół niego, i potrafił  patrzeć na to krytycznie.

Był wykładowcą uniwersyteckim, może dlatego zaprzątał go także problem wychowania, oczywiście zaprzątał go nie tak dalece i szeroko, jak problem myślenia o samym sobie, ale dużo uwagi (przynajmniej wskazują na to niektóre z zamieszczonych w polskim wyborze z dzienników fragmenty) tematowi poświęcał.

Wynotowujemy z „Dziennika intymnego" fragment, w którym Amiel, Szwajcar, piszący po francusku, obserwuje (na proszonej herbatce) rodzinę angielską, i pełen zafascynowania porządkiem panującym w tej rodzinie, (porządek to także jeden z ulubionych tematów Amiela – „porządek jest potęgą”), notuje:

„Miłe jest ognisko domowe w stylu angielskim. To nagroda i rezultat długiej cywilizacji i wytrwale przestrzeganego ideału. Jakiego? Porządku moralnego , opartego na szacunku dla siebie i innych, na poszanowaniu obowiązku, słowem, na godności. Gospodarze traktują swoich gości z respektem, tak samo dzieci rodziców, każdy i każda rzecz są na swoim miejscu. Umieją rozkazywać i słuchać. Ten mały światek jest rządzony, a zdaje się poddany samemu sobie: obowiązek stanowi tu geniusz loci, ale obowiązek z tym odcieniem rezerwy i opanowania, które wyznacza koloryt brytyjski. Dzieci dają miarę tego systemu; są szczęśliwe, uśmiechnięte, ufne, a przy tym dyskretne.
Czują się kochane, ale i podporządkowane. Nasze zachowują się jak władcy, a kiedy nakaz ogranicza ich nadmierne naprzykrzanie się, widzą w tym nadużycie i akt arbitralny; dlaczego? Bo myślą,że wszystko obraca się wokół nich .Nasze dzieci potrafią być miłe i czułe, ale nie są wdzięczne i nie umieją się powściągać. Jak matki angielskie osiągają takie rezultaty? Poprzez regułę obiektywną, niezmienną, stanowczą, inaczej mówiąc, poprzez prawo, które przygotowuje do wolności. Ta metoda ma wielką zasługę tworzenia charakterów niechętnych arbitralności i posłusznych sprawiedliwości, które wiedzą, co im się należy i co winnym się jest samemu; zasługę kształtowania osób o czujnym sumieniu, wyćwiczonych w panowaniu nad sobą. W każdym dziecku angielskim widać dewizę narodową: Bóg i moje prawo. W każdym domu angielskim czuje się, że home jest cytadelą, albo lepiej jeszcze, statkiem. Toteż życie rodzin warte jest tu tego, co kosztuje: ma swoją słodycz dla tych, którzy niosą jego ciężar”.

Autor dzienników, których rękopis liczy około 17 tys. stron! Fragmenty tego imponującego dzieła ukazały się kilka lat temu po polsku, („Dziennik intymny”, przekład Joanna Guze, Warszawa 1997), i mówi się o nim uczenie: ”arcydzieło subtelnej introspekcji psychologicznej i erudycji.” Dla tych wartości dzieło Amiela wynosił nies

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech