Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


29 X 1913 urodził się Andrzej Bobkowski

29 X 1913 urodził się Andrzej Bobkowski

„Wracam o zmroku, jadąc wśród winnic. Winogrona już dojrzewają. Zsiadłem z roweru i zerwałem ciężką kiść czarnych owoców, pokrytych prześlicznym, sinawym puszkiem. Wgryzłem się w nie spragniony - było mi gorąco i usta miałem wyschnięte. Niebo już pociemniało i tylko nad górami, w stronie słońca, było jeszcze popielatobłękitne. Wiał wiatr. Siedziałem na rozgrzanym kamieniu, patrzyłem w niebo głaskany gorącym wiatrem, a po brodzie ciekł mi purpurowy sok zerwanych z krzaka winogron. Znowu nic nie myślałem - jadłem winogrona. Czułem tylko, jak intensywność życia wzmogła się we mnie do ostateczności. Czułem swoją młodość, przeżyłem ją w tych kilku chwilach tak, że krew powinna była mi trysnąć ze wszystkich por i pomieszać się z sokiem winogron. Złapałem życie, na moment, ale wyraźnie. To było wspaniałe.”

Takich zapisów w książce „Szkice piórkiem” – dzienniku Bobkowskiego – znajdzie czytelnik wiele, zwłaszcza na pierwszych kilkudziesięciu stronach dziennika, będących świadectwem rowerowej eskapady z południa Francji do Paryża. I zawsze w tych fragmentach pojawia się euforia, radość życia, upojenie życiem, zachłystywanie się wolnością, upojenie szumem krwi, ruchem, szybkością, słońcem. Te fragmenty mogły szokować, bo tłem dla nich, (i dla rowerowej eskapady ich autora),była przecież rozpoczęta już okupacja Francji i trwająca noc okupacyjna w Polsce (1940).

„Słońce, oślepiające słońce, w dole wije się Garonna. Wdechuję zapach rozgrzanych łąk i przymykam oczy, bo wypolerowany asfalt lśni jak lustro. Denerwują mnie miasta. Mijam je szybko i z ulgą oddycham przy wyje?dzie. Wspaniałe, zwierzęce uczucie rozkoszy, w której cała uwaga koncentruje się na szybkości, drogowskazach, jedzeniu i znalezieniu noclegu. Mam wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie miałem wszystkiego do tego stopnia, tak absolutnie gdzieś - i pewnie dlatego jest mi tak dobrze”.

Biografia Bobkowskiego jest świadectwem tego, że zaczadzenie wolnością to nie był jakiś chwilowy wybryk, moment, który ładnie się później wspomina, ale najistotniejszy element osobowości.
Wychowany w tradycji wolnościowej, pojęcie wolności rozciągnął na całe indywidualne doświadczenie – nie tylko na aspekt wolności ojczyzny. Był „wolnościowcem”, jak sam siebie określał, albo, jak określali go inni – „chuliganem wolności”. Nie miał złudzeń, co do przebiegu dalszych losów Polski po wojnie, i nie uległ złudzeniom, co do przyszłości Europy, pisał:

„Mam dość tej całej kolebki kultury i obozów koncentracyjnych, zwanej Europą, mam dość poszukiwania absolutu...".

W poszukiwaniu życia, życia, które jest tylko życiem, a nie uciekaniem przed ideologią, służeniem ideologii, schlebianiem konsumpcyjnym gustom i guścikom, (bo to dla Bobkowskiego również jest niewola), wybrał wyjazd do Gwatemali.
W południowoamerykańskim klimacie szukał świeżości, której jego zdaniem, nie mogła mu zaproponować już Europa:

"Jestem nareszcie tak wolny, iż mogę swobodnie umrzeć z głodu. Pozwolą mi. I to jest najwspanialsze uczucie".
"Bo człowiek, który naprawdę chciałby być wolny, który naprawdę kocha to najniezgrabniejsze ze wszystkich stworzeń - wolność, staje się już tak samo rzadki jak żubr czy jeleń. Wystrzeliwuje się go bez żadnych ograniczeń przy pomocy coraz to doskonalszej broni lub zamyka w nowoczesnych rezerwatach i parkach narodowych, zwanych obozami koncentracyjnymi.”

Przywołujemy tu tak wiele wypisów z Bobkowskiego, bo żaden opis nie odda żaru towarzyszącego jego słowom, czy to w dzienniku, czy to w obfitej korespondencji. Żaden opis , naszym zdaniem , nie przekona do Bobkowskiego tak skutecznie , jak jego własne słowa. A że przekonują, świadczy o tym nieustające powodzenie ksiązki „Szkice  piórkiem„, nieustające zainteresowanie czytelników tym dziennikiem, poszukiwanie go w księgarniach i radość z odnalezienia i większa jeszcze radość z jego czytania.

Jeden z krytyków martwił się kiedyś, że „co drugi krytyk jest z Gombrowiczem na ty, a o Bobkowskim nie wspomni nikt”; trzeba go uspokoić -  Bobkowski ma swój „klan wtajemniczonych , wąskie grono wyznawców, grupę wielbicieli”, choć  nie rekrutują się oni spośród krytyków, ale spośród zwyczajnych czytelników -  prawdopodobnie, jak nieuleczalny fanatyk sportu zwanego życiem  - także „wolnościowców”.

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech