Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


15 XI 1916 zmarł Henryk Sienkiewicz

15 XI 1916 zmarł Henryk Sienkiewicz

Książki Henryka Sienkiewicza, choć za chwilę będą miały po kilkadziesiąt lat, czytane są, kupowane, i kochane tak, jakby miłość do nich wybuchła nie z pierwszym tomem „Ogniem i mieczem”, kiedy to czytelnicy w listach pytali o dalsze losy bohaterów powieści, inni czytelnicy nie zgadzali się na wzniesienie budowli w miejscu, w którym, jak byli przekonani złożone były szczątki Longina Podbipięty, ale jakby uczucie to wezbrało przed chwilą i jakby wybuch ten spowodowała kampania medialna o wyjątkowej sile rażenia.
A przecież „Potopu” i „Quo vadis” nie czyta się tylko dlatego, że ich autor otrzymał literacka Nagrodę Nobla, albo że znajdują się na liście lektur, lub są z niej usuwane. Lektura tych książek odpowiadać więc musi tej części polskiej duszy, w której żyją, (wciąż jeszcze żywe są), uczucia społeczne, patriotyczne.

Nauczyciel i mistrz polskości - tak widziano postać autora „W pustyni i w puszczy” przez lata, choć nie wszyscy aplauz dla mistrza gotowi byli bezkrytycznie podtrzymywać. Gombrowicz np. zaproponował, by spojrzeć na Sienkiewicza nie jak na relikwię w narodowym panteonie, ale jak na zwierciadło naszych tajonych myśli, pragnień, obrazów:
"Jeśli przestaniemy w nim (Sienkiewiczu) widzieć nauczyciela i mistrza, jeśli zrozumiemy, że jest to poufny nasz marzyciel, wstydliwy opowiadacz snów, to książki jego urosną na miarę sztuki o charakterze spontanicznym, której analiza wprowadzi nas w mroki naszej osobowości. Gdybyśmy pisarstwo Sienkiewicza potraktowali w ten sposób, jako wyładowanie instynktów, pragnień, tajnych aspiracji, ujrzelibyśmy w nim prawdy o sobie, od których (...) włosy stanęły by nam dęba".

Gombrowicz nie przesadza – wiele z sienkiewiczowskich scen bitewnych, obrazów z życia żołnierskiego, krwawych porachunków niczym nie ustępuje gwałtownością i okrucieństwem współczesnym produkcjom filmowym, a na podstawie wątków Trylogii śmiało można napisać scenariusz jakiejś gry komputerowej na okładce, której znaleźć może się informacja o jej dostępności powyżej 18. roku życia.
Tyle o wyobraźni pisarza, która jednych porywa, a u innych budzi grozę.

Wspomnieć trzeba jednak jeszcze o innym mistrzostwie – o mistrzostwie słowa. Tu Sienkiewicz oporów nie budzi, lektura jego książek to kąpiel w czystym morzu polszczyzny, to skarbnica słów, kopalnia drogocennych wyrazów. Stanisław Lem, słynący z niesłychanej inwencji językowej, obdarzony przysłowiową wynalazczością lingwistyczną wielokrotnie składał hołd Sienkiewiczowi. Powtarzał, że jego ulubioną lekturą, książką, do której wraca zawsze jest Trylogia. I wystarczy zajrzeć do „Bajek robotów”, by przekonać się, że tak jest w istocie.

Sięgamy więc po książkę Mistrza, otwieramy na jednym z ulubionych fragmentów „Pana Wołodyjowskiego”, i czytamy:
„Dlaboga, panie Wołodyjowski! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! A ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz ? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? Zaliś swej dawnej przypomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz?
 Wezbrały rycerskie piersi i płacz powszechny zerwał się w kościele, i zrywał się jeszcze kilkakrotnie, gdy ksiądz cnotę, miłość ojczyzny i męstwo zmarłego wysławiał, a i kaznodzieję porwały własne słowa….”

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech