12 XII 1821 urodził się Gustaw Flaubert
Mówić o Flaubercie, to mówić o prawdziwym pisarzu. Czym była sztuka pisania dla Flauberta, czym było jego powołanie pisarza, oddaje najlepiej chyba fragment eseju Jana Parandowskiego poświęcony autorowi „Pani Bovary”:
”Szukanie właściwego miejsca dla zdania lub choćby dla znamiennego wyrazu stawało się długą pielgrzymką wśród kompozycji ustępu. Położyć słowo we właściwym miejscu, nieprzesuwalne jak kamień w murze, znaczy wynieść je do godności istoty żywej, zdolnej wzruszać, radować, budzić strach lub zachwyt; w takim słowie można zgromadzić tyle mocy, by uwięzione w niepozornym zakątku stronicy rwało ja w górę jak śmigło lub rozścielało szeroką falującą płaszczyzną. W ten sposób stosunek pisarza do utworu zmieniał się w długą i dramatyczną miłość i niepodobna się dziwić, że gdy ktoś wchodził do pracowni, Flaubert narzucał na stół płachtę jedwabną, aby niczyje oko nie spoczęło na tych udręczonych kartach”.
Parandowski napisał o „udręczonych kartach”, bo też Flaubert rył w papierze jak rytownik jakiś, a nie pisarz, i jak sam wyznawał w korespondencji, często po całodziennej pracy zostawało na tej karcie jedno zdanie wydobyte z kamieniołomu słów i ukształtowane na sposób zadowalający mistrza. W jednym z listów pisze;
„W tym tygodniu pięć dni zajęło mi napisanie jednej stronicy”, w innym: „nieraz kilka godzin szukam jakiegoś słowa”. Te zdania powinni dobrze zapamiętać ci, którym marzy się kariera pisarzy, i którym wydaje się, że pisać to najzwyklejsza w świecie sprawa. W pewnym sensie tak, i widać to, kiedy rozejrzeć się po księgarskich półkach, ale pisać tak jak Flaubert, traktować sztukę pisania jak on, to zaciągnąć się dobrowolnie na galerę, poddać się dyscyplinie surowszej od niejednej dyscypliny zakonnej. Flaubert lubił porównywać swój stół do galery, porównanie to lubił także wielki admirator prozy Flauberta – Herling- Grudziński.
Flaubert - samotnik, ale taki, którego żywo obchodziły sprawy wspólnoty, nied?wied?, ale gdy trzeba było, wyłaził z gawry i oddawał swój czas innym, nie nadawał się zupełnie na literacką gwiazdę i gwiazdorstwem gardził:
„Powrócę więc do mego biednego życia, tak monotonnego i spokojnego, gdzie zdania są przygodami i gdzie jedynymi kwiatami, jakie zrywam, są metafory. Będę pisał jak dawniej, dla samej przyjemności pisania, dla samego siebie, bez żadnej ubocznej myśli o pieniądzach lub rozgłosie.”
Rozgłosu nie zaznał. Podaje się, że z pierwszego nakładu książki, która dziś nazywa się arcydziełem, „Pani Bovary”, udało się sprzedać….siedem egzemplarzy.
Konto klienta
Pomoc
Firma
Copyright by Arsenał 2022
code by Software house Cogitech