16 VII 1872 urodził się Roald Amundsen
Próbował zdobyć biegun północny – nie udało się. Spróbował – kilka lat pó?niej - na południu – tym razem z sukcesem – był pierwszym człowiekiem, który dotarł do bieguna południowego. Opis tej wyprawy, jej szczegóły, (ludzie, psy, temperatura, wiatr, zapasy, wytyczanie nowej trasy, pośpiech) dociekliwy czytelnik znajdzie w książce Amundsena „Moje życie polarnika”
Słowo „wyprawa”, nie oddaje w pełni tego doświadczenia - to był wyścig. Równolegle do bieguna zmierzał Scott. Gdyby obu wyprawom towarzyszyli, jak modnie jest to czynić dziś, reporterzy, którzy nadawaliby bezpośrednie relacje z przebiegu zmagań polarników, wyścig rozpalałby wielkie emocje widzów, albo czytelników gazet. Ale zmagania odbywały się w medialnej ciszy; pokonywanie odległości, zimna i strachu nie miało błyskotliwej oprawy. Wszystko rozgrywało się w śmiertelnym serio – dosłownie, ponieważ Scott przypłacił wyścig życiem (znaleziono przy nim dziennik z ostatnimi słowami: „śmierć nie może być już daleko. Szkoda, ale nie sądzę, abym mógł jeszcze dalej pisać.”
Dzienniki polarników warte są studiowania, bo, poza wszystkim, są zapisem zmagania się człowieka z sytuacją ekstremalną (mówił o tym także nasz zdobywca obu biegunów – Marek Kamiński, prowadzący własny dziennik - patrz „Moje bieguny”).
Taki dziennik przynosi czasem zapis doświadczenia wymykającego się racjonalnemu wytłumaczeniu, i być może poza wyzwaniem sportowym, poszukiwanie takiego doświadczenia jest racją, dla której podejmuje się wyprawy w rodzaju tej Amundsena czy innych.
Wyprawy Amundsena i Scotta na biegun południowy poprzedziła wyprawa Shackeltona, i prawdopodobnie podczas tej wyprawy miało miejsce zdarzenie opisane przez podróżnika:,
„Gdy wstecz spoglądam na owe dni, nie mam wątpliwości, że prowadziła nas Opatrzność, nie tylko przez śniegowe pola, ale i przez białe od burz morze dzielące Wyspę Słoniową od naszego punktu lądowania. (…) Wiem, że w toku owego długiego a męczeńskiego trzydziestosześciogodzinnego marszu poprzez nienazwane góry i lodowce Płd. Georgii wydawało mi się często, że jest nas czterech, a nie trzech. Nic o tym nie mówiłem do moich towarzyszy, ale potem Worsley powiedział do mnie; ‘Kierowniku, miałem dziwne uczucie, że szedł z nami ktoś jeszcze ‘”.
Czy Amundsenowi znane były te zapisy? Nie wiemy, ale warto szukać podobnych w jego książce. Znane zaś na pewno były Eliotowi, który umieścił w poemacie „Ziema jałowa” fragment dziwny, niepokojący, tajemniczy – wywiedziony z pewnością z tych zapisków i fragment, który warto porównać z zapisem Ewangelii wg św. Łukasza 24;13- 17:
„Kto jest ten trzeci, który zawsze wędruje przy tobie?
Kiedy liczę, jesteśmy tylko ja i ty,
Ale kiedy popatrzę tam na białą drogę,
Jest jeszcze zawsze ktoś kto idzie przy tobie,
Owinięty w brązowy płaszcz, w kapturze,
Nie wiem, mężczyzna, czy może kobieta
- Kim jest ten, który idzie tam, gdzie ja i ty”.
Konto klienta
Pomoc
Firma
Copyright by Arsenał 2022
code by Software house Cogitech