Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


26 IV 1888 urodził się Thomas Stearns Eliot

Jeden z największych poetów XX wieku, o czym świadczą chociażby słowa Herberta z wiersza „Do Ryszarda Krynickiego„: „Niewiele zostanie Ryszardzie naprawdę niewiele z poezji tego szalonego wieku na pewno Rilke Eliot …&rd...

czytaj więcej
2014-10-28

Najlepsze opowiadanie kryminalne o Poznaniu: "Ubezpieczyciel", Bartłomiej Grubich

- Najłatwiej o to było, kiedy dzwoniłem do mieszkańców poznańskich Rataj. Wszak mieszkałem tam. Codziennie smutne twarze emerytów lub naiwnych 30-letnich "przed chwilą studentów". Znałem to. Blokowiska, wielka płyta. To tam moje ubezpieczenia sprzedawały się najlepiej. Choć tylko w pakiecie - publikujemy opowiadanie kryminalne, które wygrało w konkursie "Poznań zły"

Ubezpieczyciel

Światła, błyski, hałasy i grzmoty. Basy, muzyka, głośna, chaotyczna. Kolejny pokal i jeszcze jeden i przerywam je kieliszkiem wódki. Drinków nie piję, drinki są dla ciot. Z taką kobietą u boku nie jestem ciotą. Zaczynam jeszcze jeden pokal, przerywam picie w trakcie, popijając kolejnym kieliszkiem wódki. Kolejny kieliszek wódki przerywam łapiąc moją nową dziewczynę za rękę. Nie oponuje, uśmiecha się, idziemy do domu. Tam pijemy kolejne dwa kieliszki wódki, dwa na głowę. Palimy papierosy. Potem pieprzymy się. Na łóżku, kulturalnie, choć wydajemy dzikie dźwięki. Między jednym a drugim ruchem naszych miednic, już wiem, jestem tego pewien, że jest ona piękna. Delikatna, dość blada skóra i demonicznie czarne oczy. Bardziej czarnych nie można mieć. Patrzę na jej piersi, uśmiecham się na widok tej delikatności. Najpiękniejsza. Nie wiem o czym ona myśli, nie wiem czy myśli o czymkolwiek, może nie ma czasu, może nie ma sił, bo na pewno jest jej dobrze. Mi też jest dobrze. Znów palimy papierosy. Jest najlepiej. I już wiem, co się stanie.

Wychodzę wcześnie rano. Pobiegać. Biorę też kluczyki do samochodu. Zostawiłem kartkę, żeby zapisała swój numer. Kartka jak list. Każdy list zawsze przypieczętowuje samotność. Już w nocy wiedziałem i nie zmieniam planów. Po nocy z najpiękniejszą kobietą jaką mogę sobie wyobrazić, wiem, że do niej nie zadzwonię. Bo mogę nie zadzwonić. Bo w następny weekend znajdę sobie inną, lepszą.

Pieniądze nie dają szczęścia i nic nie gwarantują. To nie jest tak, że kupuję innych za pieniądze. Po części. Niektórych. Być może. Pieniądze dają jednak pewność siebie, że mogę, potrafię, osiągam. Dwa lata wcześniej...

Dwa lata wcześniej. Wstaję, myję zęby, myję się. Zjadam śniadanie. Wychodzę z domu, czasami biorę śmieci, zawsze zakluczam drzwi, bo zawsze jestem sam. Nie mogę sobie pozwolić, żeby nie zamknąć drzwi. Jadę tramwajem, wysiadam. Centrum, okolice Półwiejskiej, poznański Manhattan. Tylko że na ten prawdziwy Manhattan dojeżdża się metrem. I wszyscy szybko chodzą, bo mają za to duże pieniądze. Tak przynajmniej jest w filmach, gdzie za szklanymi szybami chodzą szybko ludzie, pomiędzy biurkami, na których stoją komputery, telefony, drukarki i stosy papierów, a między tym wszystkim czuć zapach kawy i pieniędzy. U mnie w biurze czuć tylko kawę. Używam karty, wpikuję się, żeby szef wiedział, że już jestem i nie jestem spóźniony. Nigdy się nie spóźniam, ale nigdy nie jestem wcześniej niż 3 minuty przed początkiem pracy. Siadam do biurka. Włączam komputer, podnoszę słuchawkę telefonu. W międzyczasie wyrabiam wszelkie konieczne zasady dobrego wychowania. Witam się z kim trzeba, a też z tym, z kim nie trzeba, ale tak przy okazji witam się też. Nawet z tymi, których nie lubię, choć inaczej niż z tymi, których lubię. Nie wiem, czy jedni lub drudzy czują różnicę.

Klikam i system wyszukuje mi, potencjalnego jeszcze, klienta. Widzę dane, numer telefonu, adres, nazwisko i imię oraz uwagi, czy np. ktoś do niego już dzwonił, czy też nie.

- Dzień dobry! Czy mogę zająć chwilę? Tak? To dziękuję. Mogę panu zaproponować świetną ofertę ubezpieczenia. Nie szkodzi, bo jestem przekonany, że to lepsza oferta. Otóż...

I tak co dzień do znudzenia przez 8 godzin. Call center rzeczywistość i wiszenie na słuchawce. Bolące szczególnie, kiedy nie idzie. I rozmowy z szefem, panem pod pięćdziesiątkę, który niby zachęca, a jednak grozi. I żyjąc na Manhattanie, w filmach tak pokazują, wpadasz potem na drinka do baru, wyrywasz najlepszą laskę i jest pięknie. Tutaj mogę co najwyżej pójść do Biedronki, wrócić do pustego domu i oglądać telewizję, bo na nic więcej, nie mam sił.

czytaj dalej

źródło:http://m.poznan.gazeta.pl

 

Komentarze

Aby dodać opinię należy się najpierw zalogować
Jeszcze nie dodano żadnej opinii

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech