1 VII 1804 urodziła się George Sand
„Dobroć Pani serca wzruszyła mnie, a jej sympatia napełniła mnie dumą (…).mogę to tylko Pani powiedzieć, że bardzo szczerze Panią kocham. (…) To bynajmniej nie ja posłałem Pani kwiatek w kopercie.”
„Bardzo to miło z Pani strony, że mnie Pani zaprasza do Nohant. Pojadę, gdyż mam wielką ochotę poznać Pani dom. Gdy o Pani myślę, przeszkadza mi to, że go nie znam. Ale musze odłożyć tę przyjemność do przyszłego lata”.
To nie Chopin napisał listy, z których fragmenty cytujemy, choć adresat się zgadza, i miejsce też. Te fragmenty pochodzą z listów Flauberta do George Sand i pisane były prawie 20 lat po śmierci Chopina.
Postanowiliśmy przypomnieć tę korespondencję, by odwrócić uwagę od Sand – kochanki Chopina, Sand - pocieszycielki Chopina, Sand – muzy Chopina.
Chcielibyśmy zwrócić uwagę na Sand – pisarkę, Sand – artystkę, Sand – człowieka, żyjącego problemami sztuki i współczesnego życia. A to świetnie widać w jej korespondencji z Flaubertem.
Flaubert, oszczędny w doborze słów, Sand tytułuje: „Mistrzu„ !; „Drogi Mistrzu”, „Drogi, zacny Mistrzu„ – takie zwroty otwierają każdy list Flauberta. Jakże musiał ją cenić!!
Dostrzegł w niej z pewnością kogoś więcej niż my chcemy w niej widzieć dziś, patrząc na nią przez szkiełko chopinowskiego życiorysu. Flaubert traktował ją niezwykle górnie: „dożyje Pani późnej starości, jak o l b rz y m y, skoro pochodzi z ich rasy. Jedno mnie dziwi, ot, że Pani, która tyle przemyślała, napisała i przecierpiała, nie umarła dwadzieścia razy„.
Traktował ją jako powiernika najskrytszych myśli, nie obawiał się, on uważany za samotnika i mruka, dzielić z nią myślami rezerwowanymi przez innych dla kartek dziennika, jak ta z 1867 r „ Jest to nienawiść, którą się żywi do Beduina, do heretyka, do filozofa, do samotnika, do poety i jest w tej nienawiści strach. Ja zawsze jestem po stronie mniejszości, więc ta nienawiść rozdrażnia mnie. W dniu kiedy przestanę się oburzać, oklapnę jak lalka, a której wyciągnięto patyk podtrzymujący ja w pozycji pionowej„.
Flaubert traktuje Sand jako wspólnika w wielkiej literackiej sprawie, widzi w niej to, czego brak, jego zdaniem ich współczesnym: „Do takiej krytyki potrzebna byłaby wielka wyobraźnia i wielka dobroć, chcę przez to powiedzieć: zdolność entuzjazmowania się zawsze w pogotowiu, a następnie smak, przymiot rzadki, nawet u najlepszych krytyków, tak dalece, że zgoła się o nim już nie mówi”.
I wreszcie, opłakują razem klęskę wojny (każda wojna jest klęską) francusko – pruskiej (1871):
„Trzeba przywyknąć do tego, co jest naturalnym stanem człowieka, to znaczy do zła. Grecy za czasów Peryklesa uprawiali Sztukę nie wiedząc czy nazajutrz będą mieli co jeść. Bądźmy Grekami.„ ( … ) Wojna (mam nadzieję) zada ciężki cios „władzom”. Czy jednostka zignorowana, zdeptana przez świat nowożytny, odzyska znaczenie? Życzmy sobie tego„.
Tyle Flaubert i Sand. Kogo nie przekonaliśmy do obrazu „artystki – olbrzyma” (kogoś wielkiego duchem), pozostanie z płaskim oleodruczkiem kochanki artysty.
Konto klienta
Pomoc
Firma
Copyright by Arsenał 2022
code by Software house Cogitech