14 IX 1859 urodził się Tadeusz Zieliński
Jeden z największych polskich filologów klasycznych, postać – instytucja i postać – przykład uczonego trawionego autentycznym entuzjazmem dla przedmiotu badań i nie do opisania szacunkiem dla starożytnej myśli, (przypomina się tu Asnyk ze słowami „ale nie depczcie przeszłości ołtarzy …).
Jan Parandowski pisał tak o swoim mistrzu:
„Zdaje się, jak gdyby mógł mówić tylko o tym, co może jednocześnie czcić, kochać i podziwiać, w każdym razie uważał, że tylko o tym mówić warto. Stąd wysoka atmosfera moralna jego dzieł, która sprawia, że nie tylko można się z nich czegoś nauczyć, ale także można się przy nich czymś stać.”
Na przeciwległym biegunie takiego podejścia do starożytności stoi twórczość Zenona Kosidowskiego, (zmarł 14 IX 1978), który zjednywał czytelników swoich książek („Gdy słońce było bogiem”, „Opowieści biblijne”) prostym, nie wymagającym wielkich wysiłków interpretacyjnych, chwytem, polegającym na przedstawieniu opowieści mitycznych, biblijnych i ewangelicznych nie jako prawd objawionych, czy zapisów przekonań o świecie, ale jako, wymysłów, dub smalonych, pozbawionych realistycznej prawdy strojnych w literacką szatę opowiastek.
Takie odczytywanie mitycznych i biblijnych przypowieści świadczyło o tym, że autor, owszem, posiada wiedzę rozległą, w posługiwaniu się nią jednak brakuje mu pewnego rodzaju wrażliwości.
A wrażliwość-kulturalna wrażliwość, w obcowaniu z delikatną materią opowieści mitologicznej, czy materią religijnego doświadczenia jest w badaniu starożytności czymś podstawowym.
„Mit przecież – a mówi to wielki racjonalista, religioznawca, Mircea Eliade – opisuje różne, a niekiedy dramatyczne momenty wkroczenia sacrum w świat, i to właśnie to wkroczenie sacrum w świat, o jakim opowiada mit – u s t a n a w i a świat jako coś rzeczywistego” .
Taką wrażliwością odznaczał się w swoich pracach Tadeusz Zieliński, (na antykwarycznych półkach można znaleźć jeszcze wydane kiedyś przez Wydawnictwo Literackie tomy prac Profesora; „Szkice antyczne”, „Legenda o Złotym Runie”, „Po co Homer”, na półkach księgarskich czytelnik łatwo powinien znaleźć „Starożytność bajeczną”).
Tadeusz Zieliński wiedział, że mitu nie można czytać dosłownie, i że wydrwienie go, pokazanie, że jest się od niego mądrzejszym, świadczy nie o ubóstwie mitu, ale tego, kto z mitem tak barbarzyńsko się obchodzi.
W micie przecież, jak pisze Zygmunt Kubiak, autor „Mitologii Greków i Rzymian”,
„nie brak dotknięcia absolutu. Gdzie powinniśmy szukać go? W niewyjaśnionych nigdy zagadkach Mojry, w przepaści, jaka się otwiera przed osaczająca nas, gdy obcujemy z mitologią, nierozwiązalnością wewnętrznych sprzeczności życia” (…) Cześć dla tego dziedzictwa winna polegać na wykorzystaniu pouczeń, jakie z niego wynikają. Są to pouczenia gorzkie i ciepłe, wymagające i krzepiące”.
A przykład szacunku z jakim powinno traktować się stare i wygasłe już mity, które skrywają być może część prawdy o gatunku ludzkim, znajdzie uważny czytelnik w opowiadaniu jednego z uczniów Profesora Tadeusza Zielińskiego - Jana Parandowskiego - „Max von Trott”, gdzie przedstawiono wielkiego naukowca, który:
„poruszał się wśród tych smutnych i bardziej niż którekolwiek milczących ruin tak jakby chodził człowiek naszej wiary po gruzach zburzonego kościoła. Była w jego ruchach pewna ostrożność, czujność, jakby omijał widma rzeczy, których nie godzi się potrącać, jakby wśród świętych miejsc wybierał sobie drogę profanów”.
Może Parandowski tak widział swojego Profesora?
Konto klienta
Pomoc
Firma
Copyright by Arsenał 2022
code by Software house Cogitech