7 XI 1913 urodził się Albert Camus
„Zachowałem wspomnienie człowieka, który potrafił być pełen ciepła i niemal czułości, ale mógł też w chwilę później stać się nagle zaskakująco oschły „ – wspominał autora „Kaliguli”, „Upadku”, „Obcego” i „Pierwszego człowieka”, jego przyjaciel, Nicola Chiaromonte.
W tym samym wspomnieniu Chiaromonte pisał w niezwykły sposób o przyjaźni, która ich połączyła, że „kryła w sobie coś bardzo cennego, coś nieosobistego, o czym się nie rozmawiało …”
Piszemy o tym, bo przyjaźń, trwała i bliska, i podtrzymywana więź z przyjaciółmi to jeden z rysów osobowości Camusa. Inny – to zdolność trwania przy swoim, zdolność stawiania oporu absurdowi historii i absurdowi egzystencji (ta pierwsza potwierdzona udziałem np. w Ruchu Oporu we Francji podczas wojny, ta druga, potwierdzona w twórczości, która brzmi cały czas aktualnie).
Chiaromonte charakteryzował tę zdolność przyjaciela krótko;
„A do trwania przy swoim przekonaniu nie skłaniał go oczywiście jakiś system idei, ale poczucie, wyrażone z taką pasją w „Obcym” i na wielu stronach „Mitu Syzyfa”, że w sercach ludzkich kryje się niedostępna tajemnica, ponieważ człowiek jest po prostu ‘skazany na umieranie‘ (…) Ta tajemnica jest jak ‘klejnot wieczny‘ Makbeta; nie można wdawać się z nią w przetargi ani jej naruszać, nie popełniając świętokradztwa”.
Ta zdumiewająca współczesnych, konsekwentna postawa oporu, miała źródło także w znajomości myśli Simone Weil, którą Camus otaczał szczególnym pietyzmem, (dość wspomnieć, że, myląc dziennikarską pogoń tuż po ogłoszeniu wiadomości, że otrzymał literacką Nagrodę Nobla, schronił się w pokoiku, w którym mieszkała kiedyś autorka „świadomości nadprzyrodzonej„). Był także inicjatorem wydania jej pism w renomowanej oficynie Gallimarda, a potem uważnym ich edytorem.
Młodszym czytelnikom nazwisko Camus kojarzy się nie z lekturą „Mitu Syzyfa”, lecz z lekturą „Dżumy”, którą potrafią opowiedzieć, ale która wydaje im się utworem nieco jałowym, martwym, suchym, i jakoś nie na czasie.
Nic bardziej błędnego, niż takie przekonanie.
Wystarczy jedno zdanie tej książki, by zaczęła mówić do nas tak głośno, jakby była napisana dziś, (ale dziś rzadko już takie książki się pisze, a jeśli już pisze się, to trzeba mieć wpierw za sobą noblowski laur, patrz Saramago i jego „Miasto ślepców”, by liczyć na czytelnicze wysłuchanie).
Mówi jeden z bohaterów „Dżumy”, Tarroux:
„Cierpiałem na dżumę długo przedtem, zanim poznałem to miasto i tę epidemię”.
Słowa Tarroux łatwiej zrozumieć po lekturze słów staruszka - świadka, (uczestnika), zdarzeń w mieście;
„Co to jednak znaczy – dżuma? To życie, ot i wszystko”.
Mówiliśmy o stawianiu oporu absurdowi życia; „Dżuma” jest katalogiem postaw wobec absurdu, przeglądem sposobów, w jaki znosi się „dżumę”, (historię, absurd, ciężar niedoli, materialne powodzenie, chorobę, uczucia, los, życie), bo, wróćmy raz jeszcze do słów przyjaciela Camus, Nicoli Chiarmonte, „tylko sposób w jaki znosi się życie, ma znaczenie”.
Może być i tak, że „zwykłe uczucia ludzkie i zdrowy rozsądek”, które zdaniem krytyków zdecydowały o powodzeniu „Dżumy” u czytelników w powojennej Francji, nie są już wartościami, których w literaturze szuka się dziś, warto jednak zawsze pamiętać o tym, w jaki sposób powieść ta się kończy. Kończy się zaś słowami;
„…radość jest zawsze zagrożona. Wiedział bowiem to, czego nie wiedział ten radosny tłum i co można przeczytać w książkach, że bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostawać uśpiony w meblach i bieliźnie, że czeka cierpliwie w pokojach, w piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach, i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście”.
Przestroga? Napomnienie? Ziarno wątpliwości zasiane w sercu czytelnika?
Niekoniecznie; może wyrażona w taki sposób oczywistość; „dżuma jest sprawą nas wszystkich”.
Konto klienta
Pomoc
Firma
Copyright by Arsenał 2022
code by Software house Cogitech