24 XI 1859 Darwin opublikował "O powstaniu gatunków"
W siedemnastym wieku, Holender, Bernard de Mandeville, napisał głośną, komentowaną, krytykowaną, wyklinaną, napiętnowaną, „Bajkę o pszczołach”, niosącą przesłanie, że motorem dobrobytu (postępu) jest grzech: zachłanność, próżność i zazdrość. Wady jednostki niosą korzyść ogółowi.
To, co Mandeville wyraził w dostępnym mu języku ówczesnej moralności i etyki, i w alegorycznym, bajkowym kostiumie, w połowie XIX wieku, uzyskało swoją naukową wykładnię. Jej autorem był Karol Darwin, a areną, na której ją zaprezentował, książka "O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o przetrwaniu doskonalszych ras w walce o byt”.
Dziś ewolucjonizm, idea, którą Darwin rozwijał bez pompy, informował o niej ostrożnie, i jakby świadomy wybuchowego ładunku, który był w niej wtedy zawarty, wkracza śmiało do takich dziedzin jak psychologia, socjologia, ekonomia, informatyka, nawet kosmologia.
Choć i dziś zdarzają się głosy, że „teoria ewolucji to kłamstwo! To luźna koncepcja niewierzącego starszego pana, który tak widział świat”, to świat naukowy wątpliwości pozbył się dawno i dzisiejszy jego dynamiczny i ekspansywny rozwój byłby bez tej teorii niemożliwy.
Zaklęcie pewnej damy, która miała możliwość zapoznania się z dziełem Darwina; "Módlmy się, żeby to nie była prawda, ale jeśli to jest prawda, prośmy Pana, żeby się nie rozniosło”, nie poskutkowało – t o się rozniosło, t e g o nie da się uniknąć, bez tego nie da się pomyśleć człowieka.
Darwin pisał o tym w swoim dziele:
„Obserwując przyrodę, powinniśmy zawsze zachować w pamięci (..) i nie zapominać nigdy o tym, że każda jednostka organiczna, współzawodnicząc z innymi dąży niejako do tego, by zwiększyć swoją liczebność, że każda z nich w pewnym okresie życia utrzymuje się dzięki walce oraz że w każdym pokoleniu lub co pewien czas stare i młode osobniki wystawione są nieuchronnie na zniszczenie”
Czym jest w skrócie ewolucjonizm?
Krótko i celnie przedstawił t o kiedyś znakomity popularyzator nauki Marcin Ryszkiewicz, pisząc w lekkim, zgrabnym artykule w Newsweeku;
„Ewolucjonizm jest, w założeniu, prosty i opiera się na kilku oczywistych prawdach.
Po pierwsze więc zakłada (i wykazuje), że wszystkie żywe organizmy są ze sobą spokrewnione i wywodzą się od wspólnego przodka.
Po drugie - wszystkie organizmy są przystosowane do swego środowiska, ale to przystosowanie nie jest nigdy doskonałe.(…)
I po trzecie - w świecie odbywa się nieustająca, cicha i powszechna selekcja,(…) w przyrodzie istnieć musi powszechna i nieustająca konkurencja - bo chętnych do przeżycia jest wielu, ale szczęśliwych losów do wygrania przeraźliwie mało.
I tyle. Cały darwinizm zawarty jest w tych kilku spostrzeżeniach, założeniach i faktach. Ich prostota urzeka tych, którzy chcą zrozumieć otaczający nas świat, ale i przeraża tych, którzy chcą, by to świat stosował się do ich wyobrażeń.”
Siedemnastowieczny Holender w „Bajce o pszczołach” opisał więc mechanizm doboru naturalnego, „wadami” określił naturalną i uniwersalną sprężynę powodującą wzrost i rozwój groszku, lipy, muszki, zółwia, lwa, człowieka, społeczeństwa, a może nawet gwiazd. Wiedzę o tym mechanizmie, w innym już, suchym, naukowym języku upublicznił w dziele „O powstawaniu gatunków..” Darwin, ku znacznie większemu, rzecz jasna, „zgorszeniu” niż to miało miejsce w przypadku Holendra.
Ale czy współcześni Darwina mogli się nie gorszyć? Usuwał im przecież spod nóg stały i pewny światopoglądowy grunt, i proponował coś, na czym żadną miarą nie można było ustać – człowiek przestaje być koroną stworzenia, nauczyć się trzeba wyobrażać go sobie nie jako najdoskonalsze ze stworzeń, ale jako jedno z ogniw łańcucha, którego końca nikt nie zna, i wreszcie trzeba zdobyć się na odwagę spojrzenia na moralność jak na pewnego rodzaju przyprawę w życiu, miraż pomagający znieść okrutną prawdę, że „ludzie są szczęśliwi w warunkach, które moralność potępia. Pokój i dobrobyt jednego pokolenia budowane są na niesprawiedliwościach pokoleń wcześniejszych”.
Ciekawi jesteśmy czasami, jakie doświadczenie, jaki impuls, jakie przeżycie stoi za takimi przełomowymi ideami, jak ta Darwina. Twórca teorii ewolucji w autobiografii wskazuje to doświadczenie sam;
„Podróż na Beagle była najdonioślejszym zdarzeniem mojego życia i zdecydowała o całej mojej dalszej karierze. (…)Zawsze uważałem, że przede wszystkim tej podróży zawdzięczam sprawność mego umysłu i wykształcenie. Skłoniła mnie ona do gruntownego zajęcia się rozmaitymi gałęziami nauk przyrodniczych”
Podróż na słynnym okręcie trwała 5 lat. Większość tego czasu Darwin spędził na morzach południowych i na kontynencie południowoamerykańskim. Pisał;
„Dotychczas żywiej niż cokolwiek innego stoi mi przed oczyma wspaniała roślinność tropikalna. Uczucia wzniosłości, które wzbudziły we mnie wielkie pustynie Patagonii i zalesione góry Ziemi Ognistej pozostawiły w moim umyśle niezatarte wrażenia”.
Z opisu podróży, który po sobie pozostawił, wiadomo, że szczególnie zaprzątało jego uwagę „jałowe pustkowie” Pustyni Patagońskiej, i że bezskutecznie próbował wyjaśnić powody tej fascynacji. Być może pewną odpowiedzią mogą być słowa współczesnego podróżnika, Bruce’a Chatwina, który wędrując śladami Darwina, w swojej książce - „W Patagonii”, pisze tak;
„wędrując po pustyni, człowiek odnajduje w sobie pierwotny spokój, (znany także najbardziej prymitywnym dzikusom), będący prawdopodobnie tym samym, co pokój Boży„.
Konto klienta
Pomoc
Firma
Copyright by Arsenał 2022
code by Software house Cogitech