Celem pracy nie jest wyłącznie obrona dobrego imienia ostatniego marszałka II Rzeczpospolitej.
Mogę ją nawet określić jako pewnego rodzaju zarys studium niemocy jednego z działów państwa: sił zbrojnych. Nie jest też oczywiście oskarżeniem. Nikt bowiem z czynnych przed 1939 rokiem wojskowych czy polityków, bez uszczerbku suwerenności państwa, zadaniom obrony Polski w jej ówczesnym kształcie sprostać nie mógł. Zawarte w Złym Milczeniu fakty i tezy takie stwierdzenie dokumentują. Właśnie tezy. Oprócz bezspornych faktów traktuję je wbrew aksjologii jako dokumenty. Próba bowiem przeistaczania ich w dowody, przekraczałaby popularyzacyjny - nie mówiąc o objętości - charakter tej książki. I powód dodatkowy. Praca o takim charakterze, to zadanie raczej już dla zespołu, który -jak to niestety zdarzało się wcześniej, a zdarza i obecnie, zwłaszcza w publicystyce - nie zechce powoływać się na przepisywane z ?dzieła" na ?dzieło" myśli i paradokumenty, które z tego tytułu stają się rzekomymi aksjomatami, ale sięgnie do źródeł.
Dzisiaj ten nacisk pod naporem kolejno ujawnianych źródeł bezspornie zelżał, ale nagromadzony przez lata fałsz powoduje, że wielu poszukuje wciąż winnych. Skoro nie można już polemizować z faktami, to przyswojony zespół emocji i myśli niektórzy autorzy -także całkiem utytułowani - kierują już tylko na niektórych przedstawicieli władzy. Przede wszystkim na Naczelnego Wodza. Lansowanym obecnie głównym nurtem jego przewinień, jest brak kompletnego planu wojny ?Z" (Zachód), scentralizowane dowodzenie i brak dowództw poszczególnych frontów. Uważni czytelnicy z
Opinie kupujących