W czerwcu 2006 roku w australijskim ogrodzie zoologicznym dokonała swego żywota żółwica Harriet. Ta sama, która w 1835 roku, na wyspach Galapagos, poznała osobiście Karola Darwina. W listopadzie 2007 roku zmarł przedostatni brytyjski pasażer „Titanica”. Katastrofę z 14 kwietnia 1912 roku przeżył, jako osesek i nic z niej nie pamiętał, ale był jednym z tych nielicznych, którzy wówczas ocaleli. W maju 2008 roku odszedł ostatni niemiecki weteran I wojny światowej. Czy żyją jeszcze inni weterani Wielkiej Wojny z lat 1914-1918? Szczerze mówiąc, wątpię.
Kto dzisiaj pamięta chińskie powstanie bokserów z roku 1900, w związku z którym cesarz Wilhelm wygłosił osławioną „mowę huńską”? Albo czy żyją jeszcze ludzie, którzy na własne oczy oglądali krwawe walki Brytyjczyków z Burami w Afryce Południowej w latach 1899-1902? Nikt nie pamięta uroczystości pogrzebowych związanych ze śmiercią Giuseppe Verdiego i królowej Wiktorii z 1901 roku, ani parady królów towarzyszącej pogrzebowi Edwarda VII w 1910 roku. Nie ma już wśród nas ludzi, którzy pamiętaliby XIX wiek. Jak to napisał jeden z badaczy: „oddzielony od współczesności całym kalendarzowym stuleciem, znikł za linią horyzontu indywidualnych wspomnień”. Pamięć o XIX wieku nie ma żadnego związku z pamięcią osobistą ludzi żyjących obecnie.
Pisanie o księżnej Daisy to pisanie o świecie, który przestał istnieć. To dziwne i tajemnicze uczucie. Czasem wychodzę na ulicę i wyobrażam sobie, ludzi z tamtej epoki, jak przechodzą obok mnie. Damy w powłóczystych sukniach, dżentelmenów w surdutach z cylindrami na głowach. Mijają mnie karety i dorożki sunące ulicami Wrocławia, spotykam wieśniaków na targu wokół ratusza i konnych żandarmów. Są tak realni, że chwilami mam ochotę się do nich odezwać. Raz nawet ukłoniłem się jednej pani. Chciałem coś do niej powiedzieć… Ale, niestety, nie widziała mnie, patrzyła w moją stronę, jakbym był utkany z powietrza. Cóż, jestem jej przyszłością, a ona moją przeszłością. To za daleko, żeby rozmawiać ze sobą twarzą w twarz.
Wracam więc do domu, otwieram kajet i skrzętnie notuję. A potem wklepuję te słowa do laptopa. Mógłbym to robić od ręki, lecz mam wrażenie, że w pewien sposób sprofanowałbym to, co widziałem. A ja chciałbym zachować klimat tamtych czasów, choćby tylko dla siebie. W głębi duszy mam jednak nadzieję, że atmosfera, którą usiłuje zaczarować w słowa, odezwie się miedzy wierszami, gdy któryś z moich czytelników weźmie do ręki „Błękitną tożsamość”. A być może zdarzy się tak, że kiedy znów wybiorę się na spacer sto trzydzieści lat wstecz, obok mnie będziesz kroczyła Ty zaczytując się w książce…
Jeśli czujesz niedosyt, zapraszam na dłuższe rendez–vous między stronicami KSIĄŻKI!
„Daisy – błękitna tożsamość” to powieść o księżnej von Pless – ostatniej pani na zamku Książ i w Pszczynie. Książka powstała w oparciu o pamiętniki bohaterki oraz źródła historyczne dotyczące arystokracji europejskiej przełomu XIX i XX wieku. Oprócz walorów literackich, powieść zawiera sporą dawkę wiedzy na temat jednej z najbardziej znanych postaci okresu „belle epoque”. Chociaż świat książąt pszczyńskich zniknął już za symboliczną linią horyzontu, to jednak wciąż nie przestaje nas fascynować swoim blaskiem. Łatwo się o tym przekonać na podstawie lektury książki.
Opinie kupujących