Oto pojawiają się kantyści, którzy bezlitośnie, mieczem i toporem przeorają glebę naszej Europy, by wyrywać z niej ostanie korzenie przeszłości. Staną do walki zbrojni wyznawcy Fichtego, którzy idąc za swą fanatyczną wolą, nie dadzą się okiełznać ani lękiem, ani perspektywą własnych korzyści.
Jednak straszniejsi niż wszystko inne byliby filozofowie przyrody. Albowiem gdy dłoń kantysty uderzy mocno i pewnie, ponieważ jego serca nie wzruszy już żadna tradycyjna część ani respekt przed czymkolwiek, gdy wyznawca Fichtego odważnie stawi czoło wszelkiemu niebezpieczeństwu, gdyż nie będzie ono istnieć dlań realnie, to filozof przyrody wprawi wszystkich w przerażenie, gdy wejdzie w związek z pierwotnymi siłami natury, wywoła demoniczne moce starogermańskiego panteizmu i gdy obudzi się w nim owa żądza walki, którą odnajdujemy u dawnych Niemców, a która nie każe walczyć po to, by niszczyć czy zwyciężać, lecz wyłącznie dla samej walki.
Nie śmiejcie się z mojej rady, rady marzyciela, który ostrzega Was przed kantystami, wyznawcami Fichtego i filozofami przyrody.
Myśl poprzedza czyn, jak błyskawica poprzedza grzmot. Grzmot niemiecki nadchodzi dość powoli, ale nadejdzie z pewnością i jeśli kiedyś usłyszycie huk, jakiego nigdy jeszcze nie słyszano w dziejach świata, wiedzcie: oto niemiecki grzmot dotarł wreszcie do swego celu. Na ten dźwięk orły będą spadać z wysokości, a lwy najdalszych zakątkach afrykańskich pustyń podwiną ogony i ukryją się w swych królewskich jaskiniach.
Opinie kupujących