Pisząc w roku 1851 szkic Wino i haszysz Baudelaire wierzył jeszcze, że z wina może się zrodzić poezja, ale wiedział już, że haszysz jedynie obezwładnia. Twierdził, że wino pobudza wolę, a haszysz ją unicestwia, że wino czyni człowieka towarzyskim, a haszysz go izoluje. Dziewięć lat później wszystkim środkom pobudzającym stawia ten sam kardynalny zarzut: paraliżują wolę, najcenniejszą ze wszystkich władz. Łudzą wspaniałymi wizjami, których nie udaje się przekształcić w trwałe piękno. Nie sposób jednakowoż nie odnieść wrażenia, że te wizje go zachwycają. W swych dociekaniach dochodzi do wniosku, że pociąg do środków pobudzających wynika ze szlachetnej pobudki: głodu nieskończoności. Ze Wstępu W komentarzach Czytelnik znajdzie wszystkie dane, które pozwolą mu rozstrzygnąć, czy Baudelaire był narkomanem. A także prawdę o Klubie Haszyszystów.
Officyna
Opinie kupujących