Zaklęte bruliony
SŁOWO WSTĘPNE
(Ireneusz Staroń)
Kiedy w gimnazjum po raz pierwszy usłyszałem w konkursie recytatorskim wiersz Opluty Marcina Świetlickiego, zrozumiałem, że gramy z lirykami autora Zimnych krajów w jednej drużynie. Wiedziałem, że odtąd „Będziemy obserwować postępy ciemności”. W szkole moi nauczyciele byli rówieśnikami „Nowych Skamandrytów”, a więc mówili „brulionem”, czyli mówili Świetlickim. W jego wersach najsilniej wyczuwało się ów głębinowy nurt epoki. Upiorowe, ciemne, kontestatorskie, a przy tym pasyjne, można powiedzieć – paradoksalnie chrystocentryczne, operujące obrazami spod znaku niekiedy współczesnego, niekiedy mistycznego „ciemnego świecidła”. Romantyczne, chłopięce i bólowe: „Po zdjęciu czarnych okularów / ten świat przerażający jest tym bardziej. / Prawdziwy jest”.
Formacja „brulionu” to grupa pisarzy, która wyrosła z tak zwanego trzeciego obiegu kultury i szeroko pojętej kontrkultury, związana z krakowsko-warszawskim pismem „brulion” redagowanym pod przewodnictwem Roberta Tekielego w latach 1987–1999. Skupiała twórców urodzonych w latach 1960–1969, a jej proces kształtowania zakończył się około roku 1990 w czasie głośnych, już oficjalnych debiutów jej przedstawicieli. Nie miała spójnego programu, a jej członków łączyła krytyczna wizja zastanej kultury oraz chęć stworzenia jej nowego modelu. Była to formacja, a nie pokolenie, bo sama przynależność generacyjna nie czyniła – jak ujmowali to Jarosław Klejnocki i Jerzy Sosnowski w Chwilowym zawieszeniu broni (1996), pierwszej monografii „brulionu” – uczestnikiem „brulionowej” konkwisty. Kategoria przeżycia pokoleniowego okazała się w tym wypadku raczej wątpliwa, a przynajmniej rozmyta. Nieufność wobec autorytetów „Solidarności” sprawiła, że takim wspólnototwórczym przeżyciem nie był dla „brulionitów” Sierpień ’80. Bliżej im było do pierwszych woodstokowiczów, do fascynacji poetami „szkoły nowojorskiej” w tłumaczeniu Piotra Sommera; pasjonowali się art-zinami i punk rockiem, przeżywali traumę po przymusowej służbie wojskowej, niekiedy uciekali przed milicją rozpędzającą demonstracje studenckie, choć raczej chcieliby je widzieć w duchu Pomarańczowej Alternatywy niż pompatycznego pochodu.
Lista „brulionowych” redaktorów oraz akolitów jest długa. Na początku należy wymienić Marcina Świetlickiego i Krzysztofa Koehlera – dwóch wielkich antagonistów oraz głównych animatorów sporu o kształt młodej poezji. Mówi się o ulicy „Trzech Marcinów”, bo oprócz Świetlickiego najważniejsi byli Baran i Sendecki. Głośny był Jacek Podsiadło. A dalej już alfabetycznie: Miłosz Biedrzycki, Marzena Broda, Dariusz Brzóska-Brzóskiewicz, Cezary Domarus, Jakub Ekier, Paweł Filas, Izabela Filipiak, Natasza Goerke, Manuela Gretkowska, Paweł Huelle, Krzysztof Jaworski, Cezary Michalski, Zbigniew Sajnóg, Piotr Siemion, Mirosław Spychalski, Wojciech Stamm, Andrzej Stasiuk, Krzysztof Śliwka, Olga Tokarczuk, Grzegorz Wróblewski… A i to lista niepełna! Oczywiście związki tych twórców z „brulionem” były różne, czasami epizodyczne, czasami wręcz programowe.
Periodyk Tekielego stał się częścią szerszego zjawiska początku i pierwszej połowy lat 90., kiedy przywrócona wolność prasy oraz wydawnictw wpłynęła na mnogość ofert literackich oraz aktywizację peryferyjnych dotąd ośrodków kulturotwórczych (jak choćby Chełm, gdzie w latach 1990–1995 wydawano kwartalnik „Kresy Literackie”) w dobie „zaniku centrali”, oczywiście warszawsko-krakowskiej. Mówiono, że według „niepotwierdzonych do końca badań antropologicznych […] tworzy w naszym kraju około sześćset tysięcy poetów”. Mieli oni swoje literackie trybuny, niektóre o wręcz imponującym z dzisiejszej perspektywy zasięgu. Dość powiedzieć, że w latach 1990–1991 ukazywało się „nowe pismo na nowe czasy” i gazeta „szybkiego reagowania”, a więc „Tygodnik Literacki”, którego nakład liczył aż dwadzieścia tysięcy egzemplarzy. Tygodnik był mocno związany z formacją „brulionu”. To właśnie w premierowym numerze wydrukowano pięć wierszy Świetlickiego, a wśród nich słynny Dla Jana Polkowskiego. Z kolei w numerze 3 opublikowano pięć utworów Koehlera, w tym programową Świątynię o Stepach akermańskich Mickiewicza. „Nowi Skamandryci” od Tekielego gościli także na innych młodoliterackich łamach. Często pojawiali się w „NaGłosie” (1990–1996) czy w „Nowym Nurcie” (1994–1996). Wokandą „brulionitów” stała się także „Lampa i Iskra Boża” (1988/89–2014), która w swojej serii książkowej wydała Parnas bis. Słownik literatury polskiej urodzonej po 1960 roku (1995) Pawła Dunin-Wąsowicza i Krzysztofa Vargi oraz antologię Macie swoich poetów. Liryka polska urodzona po 1960 roku. Wypisy (1996) w opracowaniu autorów Parnasu… oraz Klejnockiego. „Brulionici” emitowali w TVP także własne satyryczne programy AlternaTiVi, Brzóska Show, Dzyndzylyndzy. Jednym z niezrealizowanych planów Tekielego było z kolei stworzenie „brulionowej” telewizji satelitarnej… A rockowe występy Świetlików? Złote lata 90.
Pianie o „brulionie” jest… brulionowe. Periodyk Tekielego miał być „brudnopisem całej naszej kultury” . W 21 numerze „Nowego Napisu” prezentujemy zatem „brulion o »brulionie»”: dzieje samego czasopisma jako miejsca kulturowych negocjacji mających na celu wypracowanie nowego modelu kultury polskiej, a także głosy opisujące programy i poetyki. Wypisy, a nie mapę, bo „brulion”, choć formalnie nie istnieje, to wciąż rośnie. Na pełne spisanie dziejów tej formacji przyjdzie czas. Albo przyjdą barbarzyńcy niosący nowe zaklęte bruliony.
Opinie kupujących