„Literackie pijaństwo” lub „powieściowe chuligaństwo” – tak mniej więcej Mendoza określa swoje pisarstwo. Pytany, czy jest pisarzem postmodernistycznym (bo to takie modne określenie, a poza tym jak uczeni w piśmie nie wiedzą do jakiej szufladki wrzucić jakiegoś pisarza to jak magik, z rękawa wyciągają etykietkę post-czegoś tam), odpowiada ironicznie, że „post-post, kiedy już przeszła kawalkada i przejeżdża się spychaczem, zgarniając wszystko”.
Cóż jeszcze można dodać o autorze „Sekretu hiszpańskiej pensjonarki ”, może dwie takie uwagi: niezrównany „mistrz intrygi” oraz pisarz z bezbłędnie opanowanym warsztatem literackim (chciałoby się krzyknąć: wreszcie ktoś kto umie pisać!).
Dwa lata temu, na półkach pojawiła się jego powieść pt. „Mauricio czyli Wybory ”. Książka ta jest zupełnie inna od poprzednich, cechujących się wyrazistym i ironicznym humorem. Niewesoła powieść w której miłość splata się z polityką na tle ukochanego miasta pisarza, Barcelony (tak tak, nie tylko Zafon potrafi pisać o tym mieście).
Niedawno na półkach księgarni pojawiła się z kolei uważana za najwazniejsza w dorobku pisarza powieść "Miasto cudów", o której w takich słowach pisze polski wydawca:
W Mieście cudów Eduardo Mendoza portretuje mieszkańców Barcelony - czasem z ironią, czasem z czułością, nie bojąc się ukazać ich śmiesznych stron i przywar, brawury, małostkowości, ale i odwagi oraz rozmachu.