Jonathan Franzen: Dziecinniejemy, a nasza zagłada nadejdzie online [ROZMOWA]

Twitter i Facebook przypominają mi ósmą klasę szkoły podstawowej, gdy nikt nie chce być sam. Ale nie można całego życia spędzić w podstawówce - mówi Jonathan Franzen, jeden z najpopularniejszych amerykańskich pisarzy. Właśnie w Polsce ukazała się jego powieść "Bez skazy"
 

Katarzyna Surmiak-Domańska: Kim jest człowiek, którego portret na okładce zamieścił tygodnik "Time" z podpisem: "Wielki amerykański powieściopisarz"?

Jonathan Franzen: Nad powieścią życia - "Korektami" - pracował siedem lat. Było to jego być albo nie być jako pisarza. Jego dwie pierwsze książki zostały co prawda ciepło przyjęte przez krytykę, ale całkiem zignorowane przez czytelników.

Przełomowym momentem okazał się wrzesień 2001 r. Kilka dni po ukazaniu się "Korekt" Oprah Winfrey, gospodyni telewizyjnego show wszech czasów, poinformowała, że zamierza przedstawić je w Klubie Książki stanowiącym część jej programu. W latach 1996-2011 Oprah zareklamowała w klubie 70 książek, wszystkie stały się bestsellerami, a niektóre sprzedały się w kilku milionach egzemplarzy.

Chociaż Franzen chętnie podpisał umowę o współpracy promocyjnej z Oprah, to jednak nie odmówił sobie ostentacyjnego okazania dystansu wobec tego zaszczytu. Stwierdził publicznie, że wybór Oprah zrobił jej samej co najmniej tak dobrze jak jemu, ponieważ po "szmelcu", który wybierała do klubu w przeszłości, "Korekty" windują jej listę na półkę ze sztuką wysoką. Pod presją wydawnictwa ogłosił "półprzeprosiny", obrażona Winfrey co prawda nie wycofała książki z klubu, jednak autora do programu nie zaprosiła. Odtąd zmuszony był żyć w niepewności, czy niebywały sukces "Korekt" był efektem ich walorów literackich, czy też logo Oprah Winfrey na okładce i szumu wokół ich waśni.

czytaj dalej

źródło: http://wyborcza.pl