Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


21 XI 1694 urodził się Wolter

Kiedyś słowami „ty wolterianinie” można było kogoś dotknąć, lub zwrócić uwagę na jego więcej niż sceptyczny stosunek do poglądów w skrócie nazywanych optymistycznymi i jego atencję do poglądów, które dziś zwy...

czytaj więcej
2014-07-14

Izabela Szolc: W okropnych historiach czuję się jak w wygodnych butach

Lubisz pisać o okropieństwach? No jasne, że lubisz. W końcu trzeba mieć dużo samozaparcia, aby napisać o kanibalu. I to w dodatku, jakby był kimś zwyczajnym. A może nie lubisz?

Lubię. W okropnych historiach czuję się jak w wygodnych butach. Albo- jak w szklanych pantofelkach, które noszeniem należy rozchodzić. Inna sprawa, że sprowokowałaś mnie swoim pytaniem do rozmyślań, dlaczego w ogóle tak jest? Proste wyjaśnienia czasem objawiają się po latach. Uświadomiłam sobie, że kiedy byłam dziewczynką, bardzo, bardzo małą i zostawałam na noc u dziadków, to babcia, która przeszła obóz w czasie II wojny światowej, wciąż mi o nim opowiadała. Ojciec, który też wpadł w wir wojny, był bardziej dyskretny, ale i jemu zdarzyło powiedzieć to i owo, choćby o kompanii karnej. Jak widzisz, okropieństwa to nawet nie mój chleb powszedni, okropieństwo to „mleko matki”.

Ale o życiu obozowym nie piszesz?
Nie. Nie czuję się na siłach. I zupełnie nie mam ochoty. Chociaż możliwe, że taka praca przyniosłaby mi odpowiedź na pytanie, czy ludzie czerpią przyjemność z okrucieństwa, a zakładając, że tak, to kiedy na tą przyjemność obojętnieją?

Ale można też strawić, że czytający zobojętnieje. Czytając żonę rzeźnika szczypałam się w ramię z myślą – to chyba sen, Jak można pisać o kanibalu jakby był mężem, przyjacielem.

W „Siostrach” stworzyłaś scenę, gdy na stół podawany jest pół żywy – pół upieczony indyk. Czy to Twoja wyobraźnia?

Niestety nie. To bardzo wyszukana potrawa kuchni „staropolskiej”, zainspirowana potrzebą egzotyki i modą na nią. Do jej stworzenia potrzebny był francuski kucharz, wyborna madera z Madery i Meleagris gallopavo z Ameryki Północnej.

Ale sama mięsa nie jadasz? Ani indyków, ani kurczaków.

Ani indyków, ani kurczaków, ani ludzi.

czytaj dalej

 

źródło: http://ksiazki.wp.pl
fot: http://hatak.pl/artykuly/zona-rzeznika-w-ksiegarniach

Komentarze

Aby dodać opinię należy się najpierw zalogować
Jeszcze nie dodano żadnej opinii

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech