Irvine Welsh: Jak piję, to na umór. Tak samo piszę

Sposób, w jaki piszę, przypomina sposób, w jaki piję. A jak piję, to na umór – mówi Irvine Welsh, autor słynnego „Trainspotting”. Do polskich kin trafiła ekranizacja jego kolejnej powieści – „Brud”.

Dla Edynburga jest kimś takim jak Martin Scorsese dla Nowego Jorku. Albo późniejszą o co najmniej dwie rewolucje obyczajowe i odbitą w krzywym zwierciadle szkocką wersją Jamesa Joyce’a. Jego edynburczycy siedzą w czynszówkach, udają, że szukają pracy, przyrastają do foteli z nosami przy telewizorach, uzależniają się od alkoholu, narkotyków, pornografii, przemocy. To ulubione wytrychy Welsha, za pomocą których od ponad dwudziestu lat pokazuje współczesny świat. Hołd, który składa swojemu miastu, to opowieść o upadku jego mieszkańców.

Wszystkie te małe katastrofy

– Co jest takiego pociągającego w porno, narkotykach i przemocy, że tak lubisz o nich pisać? – pytam Welsha, kiedy po paru chwilach rozmowy udaje mi się już jako tako przestawić na jego piękny, ale nieprzesadnie zrozumiały edynburski akcent. Zresztą w samym Edynburgu mają ich przynajmniej kilka. Ten z położonej na północy dzielnicy Leith, skąd właśnie pochodzi Welsh, jest najtwardszy. Znałem kiedyś faceta, rodowitego londyńczyka, któremu pełne zrozumienie swojego szkockiego sąsiada zajęło kilka tygodni.

czytaj dalej

źródło: http://kultura.newsweek.pl