David Bowie nie żyje. Wszystkie twarze genialnego artysty

- Zawsze chciałem być kimś więcej niż człowiekiem - mówił Bowie. I był: kosmitą, rockandrollowym straceńcem, wielkim eksperymentatorem, eleganckim gwiazdorem pop. Zmieniał twarz tyle razy, że o wszystkich wcieleniach pamiętają tylko najwierniejsi fani.

David Bowie zmarł ledwie kilka dni po premierze swojej nowej płyty, na której zademonstrował wielką artystyczną formę - krytycy na całym świecie zgodnie orzekli, że trudno będzie przebić jego "Blackstar" i że o równie dobrego albumu w tym roku możemy już nie dostać. Ale czy Bowie kiedykolwiek zawiódł swoich słuchaczy? Nigdy. Za to wielokrotnie kompletnie ich zaskakiwał.

W sumie wydał 25 albumów, był mimem, malarzem, rzeźbiarzem, zagrał też w kilku filmach, m.in. Piłata w "Ostatnim kuszeniu Chrystusa" Scorsese.

Od lat 60. żonglował maskami, ukrywał się za coraz to nowymi personami śpiewającymi jego głosem. Był londyńskim elegantem, za chwilę hipisem, androgynem w sukience, Ziggym Stardustem - przybyszem z kosmosu o ognistych włosach, kiczowatym piratem i kokainowym aryjskim księciem. W latach 80. zgrywał szczerego gościa z sąsiedztwa, a w 90. założył czarny garnitur (i rockowy "zespół" Tin Machine), później futurystyczny płaszcz z brytyjską flagą (postawił na techno i jungle). Na przełomie wieków wrócił do lat 70., zapuścił dłuższe włosy i wcielił się w dobrze ubranego tajemniczego wuja. Każdą z tych postaci obdarzył odrębną psychiką, filozofią, seksualnością.

czytaj dalej

źródło: http://wyborcza.pl
fot: http://www.panorama24.co.uk/david-bowie-przechodzi-na-emeryture/